'O godzinie za pięć do dwunastej, właśnie w chwili kiedy Włóczykij pakował plecak przed podróżą, morze spało, a mały domek patrzył na nie smutnie swoimi ciemnymi oknami.
Nie wiedzieli, że w domku tym mieszka pewna Filifionka, która siedziała teraz, słuchając, jak tyka zegar i upływa czas. Raz po raz podchodziła do okna i wyglądała w jasną noc, które zdarzają się na północy, a wtedy na czubku chwaścika jej czapki dzwonił dzwoneczek. Na oku zwykle czuła się raźniej, kiedy dzwonek dzwonił, ale tego wieczoru dźwięk dzwonka wprawiał ją w jeszcze większy smutek. Wzdychała, chodziła tam i z powrotem, siadała i znów wstawała. Stół był nakryty - stały na nim talerze, dwa kieliszki i bukiet kwiatów podobnych do fal, a w piecyku schowane były naleśniki, zupełnie już czarne od czekania. Spojrzała na zegar, na walizkę przy drzwiach i na własne odbicie w lustrze - po czym z głową wtuloną w ramiona oparła się o stół i rozpłakała. Czapka zsunęła się jej na nos i dzwoneczek wydał smutne brzęknięcie,a łzy wolno zaczęły spływać do pustego talerza.'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz